sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 15


                              Rozdział 15

09.11.2020
- Demi, szef cię woła do siebie – usłyszałam głos Basi, sekretarki pana Jankowskiego. Posłałam jej pytające spojrzenie, a ona jedynie poruszyła ramionami i opuściła mój gabinet upijając łyk kawy którą trzymała w dłoniach, wstałam i przetarłam spódnice oczyszczając ją od niepotrzebnych włosków i brudów. Poszłam w kierunku gabinetu derek Tora i weszłam do niego ówczesno pukając w dębowe drzwi.
- Wołał mnie szef – powiedziałam patrząc na niego z przestrachem.
- Tak, siadaj – powiedział pokazując na krzesło naprzeciwko niego. Podeszłam do  wskazanego przez niego przedmiotu i usiadłam na nim wygodnie.
- Demi, jak wiem masz córkę, a to co powiem nie będzie w 100% korzystne dla naszej firmy – powiedział mężczyzna strasząc mnie niezmiernie.
- Czy..czy – nie mogłam wymówić tego zdania, a on tylko cicho się zaśmiał.
- Demi, ja cię nie zwalniam, ale mam dla ciebie bardzo dobrą informację, mam dla ciebie stanowisko dyrektora w firmie współpracującej z nami. – powiedział, a na mojej twarzy szybko zalśnił wielki i szczery uśmiech.
- Zgadzam się – powiedziałam.- a gdzie to jest?
- Demi, to jest w L.A. – powiedział, a ja zostałam postawiona na skrzyżowaniu. Mogłam jechać do L.A i zostać narażona na spotkanie z nimi, ale mieć dobrą posadę i dać mojej córce dobre życie. Albo zostać tu gdzie jestem w dość dużym kryzysie finansowym. Spojrzałam na mężczyznę i powiedziałam słowa które były bardzo przemyślane.
- Jadę tam – powiedziałam, a on podał mi adres oraz inne potrzebne informacje dotyczące firmy. Wstałam z krzesła i udałam się w stronę drzwi.
- To do zobaczenia Demi – powiedział siadając na krzesło, a ja opuściłam pomieszczenie, zapakowałam swoje rzeczy i opuściłam firmę, a jedyne co słyszałam to szepty ludzi i pytania ”zwolnił ją?”. Weszłam do domu i położyłam pudło na stole, małej jeszcze nie było, więc udałam się do mojej babki. Podeszłam do nich i zapukałam.
- Demi co ty tu o tej porze? – zapytała Taylor otwierając drzwi, miała brzuszek ciążowy, była już w 8 miesiącu, ona i Zayn właśnie czekali na swoje 2 dziecko. Uśmiechnęłam się do niej.
- Muszę wam coś powiedzieć – powiedziałam i weszłam do domu.
- Och Demi, ty już skończyłaś pracę? – zapytała moja babcia odkładając swoje okulary na stole.
- Tak, muszę wam coś powiedzieć – powiedziałam siadając obok mojego brata na sofie, a Taylor zajęła drugie miejsce obok niego.
- Zayn ty i reszta wyprowadzacie się za jutro do L.A? Prawda? – zapytałam parząc na mojego brata, a on tylko twierdząco pokiwał głową. – Ja jadę z wami.
- Ale jako to? – zapytał patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
- Dostałam tam posadę dyrektora – powiedziałam z uśmiecham, a na twarzy reszty zobaczyłam radość, a także niepokój.
- Dasz radę? – zapytała moja babka- nie boisz się że ich spotkasz?
- Nawet jeśli, i tak ich nie będę obchodziła, nie mam się o co martwić – powiedziałam machając ręką oznajmiając że to i tak nic nie znaczy że mogę ich tam spotkać.
- Ale jak ty to powiesz Emily, ona tu ma życie, przyjaciół – powiedziała Taylor, a w mojej głowie zapadło to samo pytanie.
- Muszę jej jakoś t wytłumaczyć, to jest dla mnie wielka szansa – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Znając życie zaraz wejdzie tu gdyż już zakończyła zajęcia – po tych słowach usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, a w pokoju pojawiła się moja córka, na mój widok pisnęła i podbiegła do mnie tuląc mnie.
- Mama – powiedziała wtulając się we mnie, nie miałam dla niej zbyt dużo czasu to prawda.
- Kochanie – powiedziałam przytulając ją i głaszcząc ją po główce.
- Co ty tu robisz? – zapytała odrywając się ode mnie.
- Kochanie, wiesz że wujek i ciocia wyjeżdżają jutro? – zadałam jej pytanie na które znała odpowiedź, na moje słowa ona posmutniała.
- Tak, ale chciałabym by tu zostali – powiedziała patrząc na dwójkę o której rozmawialiśmy.
- Tak, ale my się z nimi przeprowadzimy – stało się coś czego się nie spodziewałam, na twarzy mojej córki pojawił się wielki uśmiech, a jej radość była niedopisania, skoczyła na moje kolana i zaczęła całować i mówić dziękuje.
- Cieszysz się? – zapytałam nie mogąc uwierzyć.
- A czemu miałabym się nie cieszyć, będą wujek i ciocia i wujkowie i będę z dala od tej głupiej szkoły – powiedziała uśmiechając się radośnie.
- Ale tam też będzie szkoła – uświadomił jej Zayn.
- Ale na 100 fajniejsza – powiedziała.
                                                          ***
- Ashley, kotku po co ci kolejna para butów? – zapytałem gdy moja narzeczona wybierała kolejną parę butów która i tak wyląduje na dnie jej szafy. Na moje słowa ona posłała mi tylko wrogie spojrzenie i wróciła do poszukiwań nowej pary obcasów. Nie rozumiałem kobiet po co im tyle ciuchów i butów, mi starczą tylko moje ulubione adidasy i trampki. To starczy, oraz buty na galę, ale wybieranie ich i tak należy do moich stylistów.
Odłożyłem stos torb na ziemię, przyznam że tylko jedna lub 2 z nich należą do mnie i oparłem się o ścianę cmokając z niezadowolenia, po chwili popatrzyłem pytająco na Ashley gdyż miała ona minę jak dziecko co zabrano mu lizaka, przyznam wyglądała słodziutko.
- Co się stało kochanie? – zapytałem ją.
- Nie ma mojego numeru – powiedziała, pokazując na parę czerwonych obcasów, podniosłem torby i pociągnąłem ją do kasy w celu zapłacenia za wybrane już przez nią buty. Po wyjściu ze sklepu była ona jakaś naburmuszona, zawsze tak ma gdy opuszczamy sklep z mojego rozkazu, ona chętnie by w nim zamieszkała. Zaśmiałem się melodyjnie.
- Co? – zapytała naburmuszona.
- Nic, nic – powiedziałem. I poszedłem razem z nią w kierunku naszego samochodu.
                                                       ***
- To już wszystko – powiedziała Emily zamykając kolejne pudło, po zapakowaniu naszych rzeczy to mieszkanie wydawało się strasznie puste rozejrzałam się dookoła, i uznałam że Emily ma rację.
- Mamo, a co ty w ogóle będziesz robiła w tej firmie? – zapytała moja córka bawiąc się kawałkiem taśmy.
- Będę kierowała firmą która ubiera znane gwiazdy, czyli stylistów – powiedziałam odkładając pudło.
- Aha – powiedziała. – A spotkamy się z dziadkiem?
- Nie wiem kotku – powiedziałam patrząc na nią smutno – ale zaprowadzę cię na grób babci.
- Dobrze – odpowiedziała i udała się do pokoju, ja też postanowiłam się położyć i sama zadałam sobie pytanie zasypiając, czy powinnam przedstawić Emily mojemu tacie, a co gorsza Joe? Albo czy jest jakaś możliwość bym ich spotkała, a oni by poznali prawdę?
                                                   ***
- Wiesz o czym ostatnio myślałem? – zapytał Nick kiedy leżeliśmy w łóżku wtuleni w siebie.
- O czym? – popatrzyłam na niego pytająco.
- O Demi – powiedział, a ja posmutniałam.
- Zastanawia mnie czy o nas pamięta? co z nią? Czy… - przerwałam mu.
- Czy wróci? – powiedziałam. – Tak mnie też to zastanawia.
Po tych słowach, zamknęłam oczy i odeszłam w  błogi sen w ramionach mojego męża, a w mojej głowie dalej było pytanie czy ona wróci? Czy pamięta?  

                                                    ***
Okej Demi wraca !! Podoba mi się. Następne też mam zaplanowane już i jeszcze bardziej mi się podobają. Zapraszam na kolejny rozdział. 

1 komentarz: