Rozdział 21
- Selena? – zapytałam na widok mojej przyjaciółki, ona
jednak nic nie odpowiedziała, najwyraźniej skamieniała. Miałam racje, Sophi to
jej córka.
- Demi – powiedziała z uśmiechem, kiedy się ocknęła. – To na
prawdę ty.
Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęskniłam za tą
czarnulką, na jej widok przypomniały mi
się wszystkie nasze spotkania, rozmowy, piżama party. Wszystko wróciło,
przypomniałam sobie także naszą rozłąkę jaką spowodowała kariera Sel.
- Mamo ja pójdę na górę – powiedziała zdezorientowana Emily
i ruszyła ku górze domu.
- Emily to twoja córka? – zapytała, a ja kiwnęłam tylko
twierdząco głową, a ona spojrzała na mnie pytająco. Wiedziałam o co jej chodzi,
spuściłam głowę.
- Moja i Joe – powiedziałam.
- Ale jak? – zapytała, a ja kiwnęłam głową w stronę kanapy
by usiadła. Podeszła do sofy i zrobiła to co chciałam, usiadłam na fotelu
naprzeciw niej. – Opowiedz mi wszystko.
- Po zdradzie Joe, wyjechałam do babci, do Polski, tam
spotkałam Zayna i jego bandę oraz Tay. – na te słowa moja przyjaciółka
spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem – Zayn jest z Tay, mają dzieci. Ja po
niedługim czasie po przybyciu tam dowiedziałam się że jestem w ciąży z Emily.
Dodało mi to po prostu siły, miałam nie wrócić, ale dostałam tu posadę
dyrektora firmy stylistycznej. Jak zauważyłaś moja córka musiała się
zaprzyjaźnić z twoją.
- Ona spotkała swojego ojca – poinformowała mnie, a ja
spuściłam głowę.
- Kiedyś musiało do tego przecież dojść – powiedziałam, a
ona pokiwała głową w znak że mam rację.
- Powiesz mu? – zapytała, a ja wstałam z kanapy.
- Nie, nie mam odwagi zapukać i powiedzieć : Hej Joe, to ja
Demi mamy razem córkę, zaprosisz mnie na herbatkę? – zapytałam, a ona zaśmiała
się pod nosem, skarciłam ją za to wzrokiem i podeszłam do okna.
- On cie dalej kocha, właśnie zerwał z Ashley – powiedziała,
a ja pokiwałam głową z politowania.
- Właśnie to mnie boli najbardziej, jak mu zależało to czemu
się z nią związał, czemu nie walczył o mnie? – powiedziałam, a ona pokiwała
głową.
- Nie wiem Dems, nie wiem – powiedziała, a ja spojrzałam
kolejny raz za okno.
- Kochasz go dalej? – zapytała po chwili, a w tym momencie
sama zadałam sobie takie pytanie, czy ja go nadal kocham? Czy nadal na myśli o
nim moje serce przyśpiesza?
- Tak, dalej go kocham
i nie potrafię odwrócić tego co moje serce zrobiło 8 lat temu –
powiedziałam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Tęskniłam za nim, za
jego ustami, za słowami Kocham cię, od tamtego czasu ani razu, znów poważnie
się nie związałam, nikt nie zastąpił jego miejsca. A on tak po prostu zapomniał
odnajdując pocieszenie w ramionach Greene. Widząc ich rozweselone miny w TV
chciało mi się płakać. Gdy tylko włączyłam jakiś program na której była gala to
pokazywali ich, przełączałam szybko i zatrzymywałam w sobie słone łzy. Jedyne
co trzymało mnie jeszcze na tym świecie to moja córeczka, straciłam wszystko,
nawet rodziców. Nie widziałam mojego ojca od tych 8 lat.
- Tęskniłam za tobą Demi- powiedziała Selena po kilku
minutach niezręcznej ciszy jaka pomiędzy nami zapadła.
- Ja za tobą też – powiedziałam, a moja przyjaciółka
rozłożyła ręce, wpadłam w jej objęcia, tęskniłam za nią, jak i ona za mną.
><><
Siedziałem na moim fotelu, a na kolanach miałem mojego
laptopa. Kolejne nudne informacje
dotyczące mnie i moich braci, miałem ich serdecznie dość. Nie znający nas
ludzie po prostu próbowali nas rozpracować, co nie było takie proste jak
myśleli, a jedyne co zostało to głupie artykuły, wszystko to pogoń za
pieniędzmi. Westchnąłem głośno kiedy znalazłem wątek o moim rozstaniu z Ashley,
najechałem kursorem na tytuł i zacząłem czytać artykuł, który ukazał się po
chwili moim oczom.
Joe
Jonas brutalnie zostawił Ashley Greene, jak wiemy od niej planowali już
przyszłość, a on tak po prostu powiedział że to koniec i kazał się jej wynosić
z domu.
Wywróciłem oczami i zamknąłem laptopa, miałem jej dość, nie
wiem po co kisiłem się z nią te całe 8 lat. Nie kochałem jej i nie miałem
żadnych nadziei na wspólną przyszłość. Wstałem z fotela i poszedłem w stronę
mojej sypialni. Na komodzie dostrzegłem przewrócone zdjęcie, nie wiedziałem
skąd one się tam wzięło. Złapałem za ramkę i odwróciłem fotografię.
- Demi – szepnąłem do siebie, przejeżdżając dłonią po
fotografii mojej byłej dziewczyny. Kochałem ją, ale czemu nie walczyłem kiedy
odjechała? Bo byłem cholernym dupkiem. Teraz bym za nią biegł na to lotnisko,
teraz to bym jej nie skrzywdził. Wtedy chciałem się poczuć jak dawny Joe, a
teraz zmieniłem się i to widocznie.
Jedna fotografia, a sprawiła że ta niska szatynka o
brązowych oczach nie chciała opuścić mojego umysłu. Tak bardzo chciałem się
dowiedzieć co u niej? Gdzie jest? Czy… kogoś ma?
Odłożyłem fotografię na miejsce i znów usadowiłem się na
fotelu, zakryłem twarz w dłoniach i miałem dość życia, znów zacząłem tęsknić,
znów przypomniała mi się miłość. Która tak naprawdę nigdy nie znikła, nigdy nie
zniknęła z mojego serca i sprawiła że nigdy znów się nie zakochałem.
- Tak słucham – powiedziałem odbierając telefon.
- Hej Joe, mamy załatwionych stylistów – powiedziała żona
mojego brata.
- Hej Daniele, a kogo?- zapytałem, nie wiem po prostu
musiałem. Serce podpowiadało mi żeby zadać to pytanie.
- Z firmy której dyrektorką jest nijaka Lovato –
powiedziała, a ja zamarłem kiedy wymówiła ostatnie słowa.
- Kto? – zapytałem gwałtownie.
- Jakaś Lovato – powiedziała. Czy to możliwe by Demi
wróciła? Czy to możliwe?
- Aha okej – powiedziałem i rozłączyłem się, nie miałem
pojęcia czy to Demi. Ale także bałem się tego sprawdzić.
><><
- To cześć – powiedziałam zamykając drzwi domu, nie
pamiętałam ostatniej takiej rozmowy z Seleną, tęskniłam za tym. Uświadomiła mi
że muszę spotkać się z ojcem, nie mówiła tylko czemu. Powiedziała że mój ojciec
nie może już być menagerem Jonasów z powodów prywatnych i powinnam do niego
jechać. Zmartwiłam się słysząc jej słowa, weszłam po schodach i poinformowałam
moją córkę że gdzieś ją zabieram.
- Gdzie jedziemy ? – dopytywała się moja córka, kiedy
byłyśmy już w drodze.
- Poznasz swojego dziadka – poinformowałam ją, spoglądając
na jej odbicie w lusterku, na jej twarzy pojawił się niewyobrażalnie wielki
uśmiech, a ona prawie skakała ze szczęścia, pokiwałam głową z rozbawienia i
wróciłam do patrzenia na jezdnię.
Przełknęłam głośno ślinę kiedy dojechaliśmy na znaną mi
posesję, tak dawno tu nie byłam, brakowało mi domu. Na moją twarz mimowolnie
wkradł się wielki uśmiech, wyswobodziłam się z objęcia pasa i otworzyłam drzwi
pojazdu, dalej nie mogąc się napatrzeć na mój dawny dom. Przełknęłam głośno ślinę i odetchnęłam
głęboko.
- Tu mieszka dziadek? – zapytała moja córka, kiedy ustała
obok mnie.
- Tak – powiedziałam spoglądając na nią z uśmiechem – tu kiedyś
mieszkałam – powiedziałam patrząc znów na budynek.
Po kilku minutach ruszyłam ku domowi, moje serce biło z
niewyobrażalną szybkością, spojrzałam do tyłu i dostrzegłam że Emili idzie za
mną, na jej twarzy widniał wielki uśmiech, była szczęśliwa. Widząc ją w takim humorze
przestałam się martwić, a moje serce wróciło do normalnego tępa pompowania krwi.
Podeszłam do drzwi i zamierzałam w nie zapukać, ale gdy już moja ręka miała
dotknąć drewna, z niewyjaśnionych przyczyn zatrzymała się. Spojrzałam z
przestrachem na moją córkę. Która dostrzegając moją minę sama zapukała.
- Już idę – usłyszałam damski głos i kroki za drzwiami.
- Dzień dobry – powiedziałam do kobiety, a po chwili dostrzegłam
że to Beti, posłałam jej miły uśmiech, a ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Demi? – zapytała, a ja pokiwałam twierdząco głową –
wchodźcie.
Przekraczając próg do moich nozdrzy wpadł ten zapach którego
nienawidziłam, była to woń szpitala, czyli może to oznaczać że mój ojciec jest
śmiertelnie chory. Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam że prawie nic się tu
nie zmieniło, może jedynie odświeżyli kolory ścian, a tak poza wszystko jest na
swoim miejscu.
- Wiesz ? – zapytała, a ja spojrzałam na nią pytająco.
- Czyli nie – powiedziała spuszczając wzrok – u twojego ojca
niedawno zdiagnozowali raka mózgu.
- Co? Jak to? – zapytałam ze łzami w oczach, może miałam do
niego żal, nie chciałam znać go, ani Beti, ale to przecież mój ojciec.
- Beti, mamy gości, a ty mnie nie wołasz? – usłyszałam roześmiany
głos mojego ojca, zawsze taki był, nawet jeśli działo się coś złego, to i tak
tego nie okazywał.
- Demi – powiedział kiedy mnie dostrzegł, a po chwili jego
wzrok spoczął na mojej córce, po której spostrzegłam że czuję się niezręcznie
gdy tak wszyscy się na niej skupiają.
- Tato – powiedziałam ze łzami w oczach wpadając w jego
ramiona. A po chwili na swoich plecach poczułam jego dłonie, nie brakowało mi
tylko przyjaciół, ale także ojca, jego miłości.
Kiedy się oderwaliśmy od siebie, spojrzał na mnie pytająco,
a po chwili znów jego wzrok spoczął na Emily.
- To twoja wnuczka Emily – poinformowałam go z uśmiechem, a
w jego oczach zauważyłam iskry radości.
- Mam wnuczkę? – zapytał i schylił się nad moją córką, a ona
szybko wskoczyła w jego ramiona. Patrzyłam na nich z uśmiechem, a po chwili
dostrzegłam że Beti tak samo patrzy cieszyła się że mimo takiego stanu on i tak
był szczęśliwy.
***
Więc widzicie napisałam trochę, albo nie trochę xd. Podoba mi się, to
końcówka last hope, więc mi smutno. Zapraszam do komentowania.
Świetny :D Jeeeeeej mi też smutno, ale jednocześnie czekam z ekscytacją, na to spotkanie Jemi <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;* Czekam na nn ;P
OdpowiedzUsuńOh nosz kurczę blade, czeku kończysz wszystkie moje ulubione blogi !!!??:( Trzeba przyznać, że rozdział powala na ziemie, przynajmniej mnie powalił :O Tyle się dzieję, ah po prostu uwielbiam czytać twoje opisy uczuć, są wręcz wyrwane z naprawdę genialnego romansu:) Kiedy czytałam o przyjaźni Demi i Seleny szczerze zrobiło mi się smutno i wróciły moje wspomnienia związane z przyjaciółkami :( I w końcu Joe dowiedział się, że Demi wróciła!! Coś czuję że za niedługo się spotkają, ciekawe jak zareagują na swój widok. Oj weź odkręć chorobę ojca Demi, bo szkoda, żeby ktoś umarł w takim cudownym opowiadaniu. Czekam na kolejny nieziemski rozdział !!
OdpowiedzUsuńczytając twoje opowiadania przypominają mi się czasy, kiedy jeszcze tabuny pisarek pisało o Jonas Brothers. matko, to było takie piękne. czysta poezja, dziękuje Ci za to :)
OdpowiedzUsuń