Rozdział 22
Usadowiłam się na fotelu i zakryłam twarz w dłonie,
cierpiałam i to bardzo. Te 9 lat temu straciłam matkę, a teraz miałam stracić
ojca. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Po chwili poczułam że moje policzki
zrobiły się mokre, czyli zaczęłam płakać. Odchyliłam się do tyłu łkając.
Oparłam się o oparcie i zamknęłam oczy, ale to nie zatrzymało słonych kropel.
Miałam ochotę umrzeć.
- Mamo wszystko dobrze? – zapytała moja córka podchodząc do
mnie, otarłam policzki i spojrzałam na nią z wymuszonym uśmiechem.
- Tak kochanie – powiedziałam, ale ona mi nie uwierzyła,
widziałam to w jej oczach.
- Mamo, czy dziadek umrze? – zapytała, a ja nie wiedziałam
co odpowiedzieć, gestem ręki wskazałam jej by podeszła do mnie. Zrobiła to co
kazałam i wtuliła się w moje ramiona, a po jej policzkach zaczęły spływać słone
łzy.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – powiedziałam próbując
ją uspokoić, ale to nic nie dało, sama w to nie wierzyłam, w głębi serca miałam
nadzieje że jednak zdarzy się cud, ale to nie możliwe. On umrze, zostawi nas
dla Boga, jak moja matka. Trwaliśmy w takiej pozycji, aż nie usłyszałam dzwonka
do drzwi, puściłam Emily i podeszłam do nich.
- Co jest? – zapytał Zayn stojący w progu, odsunęłam się tak
by mógł wejść.
- Usiądź – powiedziałam wchodząc za nim do salonu, gdy
usadowił się przede mną, odetchnęłam głośno i spojrzałam na niego smutno.
- Wytłumaczysz mi w końcu co się dzieje? – zapytał, a ja
spuściłam głowę.
- Tata umiera – powiedziałam po chwili, a jedyne co
usłyszałam to jego głośny oddech.
- Ale jak to? – zapytał, a ja spojrzałam na niego już
mokrymi od łez oczami.
- Jest chory – powiedziałam,
a jego oczy zaczęły się niebezpiecznie błyszczeć, po chwili pozwolił łzą
płynąć.
- Nie wierzę – powiedział wstając.
- Sama nie wierzyłam, ale dziś go odwiedziłam, już w całym
domu czuć ten odór szpitala, widać że jest wykończony – powiedziałam, a on
spojrzał na mnie smutno.
- Ale nie możemy mu pozwolić odejść, nie może nam tego
zrobić – powiedział, a ja przełknęłam głośno ślinę.
- Nie zatrzymasz choroby Zayn – powiedziałam, a on usiadł na
kanapie i zakrył twarz w dłonie. Spojrzałam na miejsce gdzie przed chwilą stała
Emily, nie było jej tam.
- Czemu my zawsze musimy cierpieć ? – zapytał, a ja usiadłam
koło niego, kładąc dłoń na jego plecach.
- Nie wiem Zayn, nie wiem – powiedziałam, a on podniósł się
i przytulił się do mnie. Objęłam go szczelnie i także dałam upust łzą.
- A zamierzasz.. – nie dałam mu dokończyć, dobrze wiedziałam
o co mu chodziło.
- Sama już nie wiem Zayn – powiedziałam odrywając się od
niego kiwając głową. Chciałam by Joe wiedział, co jeśli go tez już na zawsze
stracę. Teraz mam jeszcze szanse iść i porozmawiać szczerze, ale jest jeden
problem, nie potrafię. Tak po prostu tchórzę.
***
Podniosłem się szybko z mojego fotelu odkładając laptopa na
stoliku. Cały czas od telefony Daniel siedzę przed nim i szukam informacji o
Demi. Ale tyle godzin przed wyświetlaczem na marne. Nie ma o niej żadnej
informacji.
- Tak słucha – powiedziałem do telefonu po odebraniu go.
- Joe nie wiem czym jesteś tak zajęty, ale masz przechlapane
– usłyszałem głos mojego brata.
- Słucham? – powiedziałem zdziwiony całą sytuacją.
- Spotkanie, Derek, 15 – wymieniał każde słowo z powagą,
moje oczy rozszerzyły się, a usta wymówiły nieme Kurwa. Jak ja mogłem
zapomnieć, spojrzałem na zegarek, który założyłem dziś rano na moją rękę. O
rzesz 15:30. Szybko wstałem i ruszyłem ku siedziby mojego producenta. Jechałem zdenerwowany
na samego siebie, co chwilę spoglądając na zegarek na którym czas leciał
niewyobrażalnie szybko. Wiedziałem że będę miał przechlapane i dostanę
opierdziel.
***
Usadowiłam się na moim fotelu, ale po chwili znów musiałam się
z niego podnieś, gdyż mój telefon wydał swój dzwonek. Podeszłam do mojej
torebki która leżała na kanapie i wyjęłam z niej urządzenie.
- Tak słucham – powiedziałam do aparatu.
- Witam czy pani to Demetria Lovato? – zapytał mój rozmówca.
- Tak, a w czym mogę pomóc? – zapytałam opierając się o
oparcie kanapy.
- Z tej strony Derek Fox, chciałbym obgadać z panią wszystkie
sprawy związane z współpracą pani firmy i mojego zespołu – powiedział, a ja
zastanawiałam się jakiego zespołu jest on producentem.
- Dobrze, tylko musi mi pan podać adres– oznajmiłam
Mężczyzna podał mi adres który dobrze znałam, był bardzo
blisko mojej siedziby. Wpisałam w telefonie numer Zayna, gdy mieszkałam w Polsce
pod moją nieobecność Emily zajmowała się moja babcia.
- Hej siostra – usłyszałam jego głos i zaśmiałam się.
- Hej bart – powiedziałam – Masz czas?
- Tak i tak zajmę się Emily – wyprzedził moje pytanie, na
moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech.
- Za ile mógłbyś być? – zapytałam
- Za 5 minut, właśnie jadę w twoją stronę – oznajmił
- To dobra, ja czekam – powiedziałam i rozłączyłam się.
Złapałam za moją torebkę i wsadziłam do niej telefon. Odłożyłam ją na miejsce i
ruszyłam ku pokojowi mojej córki.
- Emily! – krzyknęłam wchodząc po schodach.
- Tak mamo? – zapytała przybiegając do schodów.
- Ja muszę pilnie wyjść, zajmie się tobą wujek Zayn –
poinformowałam ją, a ona kiwnęła głową w znak iż rozumie przekazane jej informację.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w czoło, po czym odwróciłam się na pięcie i
zeszłam ze schodów.
- Demi! – usłyszałam dźwięczny głos mojego brata i
uśmiechnęłam się mimowolnie, drugi raz dzisiejszego dnia się z nim spotkałam, a
i tak cieszę się jak za pierwszym razem.
- Jestem, jestem – powiedziałam podchodząc do niego. –
Dzięki że się nią zajmiesz – powiedziałam.
- Nie masz za co, a teraz leć bo się spóźnisz – powiedział,
a ja zrobiłam to co powiedział. W głębi serca czułam że muszę jechać do tego
producenta, ale nie wiedziałam dlaczego. Moje serce chciało jechać, ale umysł
mówił lepiej nie. Pokręciłam głową usiłując przestać o tym myśleć.
***
Wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem na klamkę od drzwi biura
Dereka. Derek Fox, nasz producent od czasu kiedy ojciec Demi dowiedział się o
swojej chorobie, jest nam go tak strasznie żal. Jest naprawdę świetnym
producentem oraz dobrym człowiekiem.
- Przepraszam cię Derek, nie chciałem, ale wiesz jak ten
czas leci – powiedziałem przekraczając próg.
- Masz szczęście że wasza stylista jeszcze nie przyjechała –
powiedział, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. Czyli teraz znajdzie się odpowiedź na moje
pytanie.
Po chwili usłyszeliśmy dźwięk pukania w drzwi.
- Proszę ! – krzyknął Derek. A drzwi otworzyły się. Kiedy spostrzegłem
osobę w nich stojącą, zamarłem. Moje serce stanęło. A wszystkie uczucia sprzed
8 lat wróciły. Miałem ochotę podbiec do niej i pocałować ją. Zauważyłem także
że się zmieniła, inaczej się ubiera. W ogóle inaczej wygląda. Wróciła, kobieta
która skradła moje serce wróciła.
**
Trudno było mi go napisać wiedząc że to jeden z ostatnich, ale jest. Rozdział dedykuję WerQ :) Proszę o komentarze
Do napisania
strasznie smutny rozdział, ale cieszę się, że Joe znów spotkał Demi. jestem ciekawa, jak dalej to się wszystko potoczy, bo skoro osiem lat starał się o niej zapomnieć, a potem to wszystko znów w niego uderzyło, pewnie będzie próbować ją odzyskać lub coś. czekam na nn, buziaki ;*
OdpowiedzUsuńworlds-of-chances.blogspot.com
Suuuuuuper , dzięki za dedyk ale mam ochotę cię zabić za końcówkę ! : D / different-things.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńWerkQ
Omg, cudowny *-* Końcówka najlepsza :D Ojej! Pisz szybko kolejny :D nie mogę się doczekać :3
OdpowiedzUsuńCudny kochana;* Nie mogę doczekać się rozwoju wydarzeń ;)
OdpowiedzUsuńGenialne ;D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak przyjemnie czyta się takie notki:) Ah no rozmarzyłam się :) I jak mogłaś skończyć w takim momencie ?! Jestem na Ciebie zła:( Zgadzam się z poprzedniczkami , że rozdział smutny i to nawet bardzo :( No weź wylecz jakoś ojca Demi, Zayn załamany, Demi załamana, ja załamana. Pozwolisz, żeby tyle osób było załamanych i w tym ja ??:( Przecież można wygrać walkę z rakiem!!! Wierzę w niego. Naprawdę bardzo szkoda mi Demi, tyle w życiu przecierpiała i nadal los płata jej figle :( Jestem ciekawa czy będzie razem z Joe:) Jak zareagują na swój widok... Więc notka, dobrze wiesz kochana, że jest bombowa^^ Tylko w następnej mam widzieć zdrowego ojca i Jemi w namiętnym pocałunku bo będę bardzo smutna :( Czekam na notkę :)
OdpowiedzUsuń